Saszetki na ból kości Pyralgina Sprint – opinia o efektach ubocznych

Nigdy nie przypuszczałam, że dotknie mnie problemem związany z bólem kości. Od kiedy tylko pamiętam byłam osobą bardzo aktywną fizycznie, sprawną, sprytną, zwinną. Od dziecka uprawiałam różne sporty, jak również przez wiele lat już jako dorosła osoba pracowałam fizycznie, a była to pracy naprawdę ciężka, zwłaszcza jak na kobietę. Niestety wszystko to odbiło się w końcu na moim zdrowiu, ponieważ około pół roku temu zaczęłam odczuwać ból w okolicy kolan, barków oraz stóp.

Uciążliwy ból kości i reklama Pyralginy

Bóle kości były czasami tak uporczywe i nie do zniesienia, że chwilami musiałam przerywać wykonywaną aktualnie czynność, ponieważ nie byłam w stanie się skupić na niczym, w szczególności na dobrym wykonywaniu obowiązków i pracy. Przypadkowo zobaczyłam gdzieś reklamę Pyralgina Sprint saszetki na ból kości. Pomyślałam sobie, że skoro reklamują ten produkt, to pewnie jest on skuteczny i pomaga na tego typu schorzenia. Z przykrością muszę napisać, że bardzo się pomyliłam.

Saszetki na ból kości Pyralgina Sprint – opinie okazały się nieprawdziwe

pyralgina-sprint-opiniePyralginę Sprint kupiłam w pierwszej z aptek, do ktorej udało mi się dostać. Skład preparatu, który zawierała ulotka był całkiem zwykły, raczej nic niebezpiecznego i nieznanego się tam nie znajdowało. Ucieszyłam się zatem i rozpoczęłam używanie saszetek. Co prawda, na początku zażywania, około dwóch tygodni dosyć mi one pomagały, bóle nie były już tak intensywne. Niestety, efekty te były tylko chwilowe, krótkotrwałe i ulotne, ponieważ po tym czasie miałam wrażenie, jakby mój organizm przyzwyczaił się do tego preparatu i już na niego kompletnie nie reagował. Próbowałam nawet zwiększać dawkę, ale nie przynosiło to pozytywnych rezultatów. Wręcz przeciwnie, czułam się osłabiona i było mi czasami niedobrze, chciało mi się wymiotować.

Nie polecam Pyralginy przez skutki uboczne

Były to skutki uboczne powodowane przez ten produkt. Zdecydowałam więc, że czas już odstawić te saszetki. Opisane wyżej nieprzyjemne objawy ustały po killu dniach od ich odstawienia. Byłam całkowicie zrezygnowana po tej nieudanej kuracji. Nie miałam ochoty na ulubione sporty ani na wycieczki, które też szczególnie lubię. Każda z tego typu aktywności kojarzyła mi sie już tylko z jednym – z bólem, bo oczywiście nadal pozostał ogromny problem bólu kości. Sama już nie wiedziałam, co mam z tym kłopotem zrobić, jak sobie poradzić z bólami zatruwającymi moją codzienność. Nie miałam pojęcia, jak pozbyć się tej uciążliwości, skoro nie pomógł mi wyrób przeznaczony właśnie na to i który miał być profesjonalnym rozwiązaniem. Szukałam różnych innych dróg, a przy okazji dużo rozmawiałam z koleżankami oraz rodziną. Miałam ich wsparcie.

Znajoma poleciła mi żel na ból kości, który sama sprawdzała

Na szczęście moja znajoma miała podobne trudności do moich. Poczytałyśmy obie różnego rodzaju opinie na ten temat i doszłyśmy wspólnie do wniosku, że najczęściej polecany preparatem jest Harpagon. To wyrób w postaci kremu, który aplikuje się bezpośrednio na skórę. Postanowiłyśmy obie, że to kupimy. Ani przez chwilę nie żałowałyśmy tej decyzji. To była mądre i dobra decyzja, ponieważ Harpagon okazał się niezwykle efektywny. Dziś mija miesiąc, od kiedy użyłam go pierwszy raz i już czuję się o wiele lepiej. Przyjaciółka ma zresztą tak samo! To krem o wyjątkowym działaniu, sama się pozytywnie zdziwiłam.