Tabletki na ból kości Gardan – w mojej opinii nie warto

Tabletki Gardan i dlaczego ich nie mogę polecić

Jestem osobą, która przez większość życia prawie nigdy nie uczęszczała do lekarza. Zawsze byłam zdrowa jak ryba, nigdy nie łapały mnie przeziębienia, wirusy, alergie czy inne dolegliwości. Dopiero po pięćdziesiątce zaczęłam się skarżyć na bóle kości.

Z moim bólem kości było coraz gorzej…

Prawda jest taka, że na początku nikomu o nich nie wspominałam, ponieważ nie były to bóle specjalnie mocne i intensywne. Wtedy również nie utrudniało mi to prowadzenia gospodarstwa domowego i rolnego czy wykonywania innych czynności życia codziennego, ale koło czterech miesięcy temu problem stał się poważniejszy. Ból kości był na tyle odczuwalny, że uprzykrzał mi każdy dzień. Z tego powodu nie mogłam pracować, ogarniać swoich spraw i zobowiązań, wypełniać swoich życiowych roli. Czułam się jak kaleka, gdy musiałam się przyznać przed synem i synową, że nie muszę trochę zwolnić tempo i potrzebuję ich pomocy. Wtedy oni dołączyli do mojej rzadko używanej apteczki Gardan tabletki na ból kości.

Tabletki na ból kości Gardan – opinie rodziny mnie przekonały

Sama nie wiem, skąd dzieci wpadły na pomysł zakupienie mi tego właśnie preparatu, ale znając ich, to pewnie przeszukali internet i poczytali jakieś opinie innych ludzi mających podobne kłopoty do moich. Szczerze mówiąc, w ogóle nie chciałam przyjmować żadnych tabletek, bo od dawien dawna uważam, że lepsze są naturalne metody leczenia różnego rodzaju schorzeń, także bólu kości. W każdym bądź razie syn i synowa uparli się, bo widzieli, że nie żartuję i mam prawdziwy problem zdrowotny. Postanowiłam więc wypróbować Gardan i sprawdzić skuteczność tego produktu. Najpierw oczywiście przeczytałam to, co wyszczególniała ulotka, a przede wszystkim zwróciłam uwagę na opisany w niej skład.

Niezrozumiała ulotka tabletki na ból kości Gardan i brak efeków

Prawdę mówiąc, niewiele stamtąd zrozumiałam, ponieważ nie znam się na tych wszystkich trudnych do zapamiętania substancjach. Tabletki zażywałam dokładnie przez piętnaście dni. Wydaje mi się, że to dość długi okres i że w tym czasie powinny pojawić się przynajmniej pierwsze, małe efekty. Szkoda, ale kości bolały mnie dokładnie tak samo, jak przed zastosowaniem tego produktu. Byłam zdziwiona, że nie było widać żadnej poprawy, nawet znikomej różnicy na plus. Dobijało mnie to całkowicie, zwłaszcza że rodzina nie do końca radziła sobie beze mnie z gospodarstwem. Byłam im po prostu potrzebna. Poza tym chciałam coś robić, nienawidzę przecież takiej bezczynności spowodowanej bólem. Ciągle zastanawiałam się, jak poradzić sobie z tym schorzeniem.

W aptece polecono mi Harpagon – to był strzał w dziesiątkę

Udałam się sama do apteki w poszukiwaniu lepszego rozwiązania moich dolegliwości. Pani ekspedientka była bardzo miła i pomocna. Doradziła zastosowanie kremu Harpagon. Wyjaśniła mi, z czego składa się dany wyrób i w jaki sposób działa. Dodała, że wiele osób go poleca i ludzie generalnie są z niego bardzo zadowoleni, dlatego tak świetnie się sprzedaje. Zaufałam jej i jeszcze tego samego dnia zaaplikowałam Harpagon na bolące miejsca. To było coś. Okazało się, że jednak niektóre produkty na ból kości mogą zdziałać cuda. Ten krem sprawił, że po około tygodniu byłam znów gotowa do pracy i miałam mnóstwo energii do działania, a o jakichkolwiek bólach układu kostnego nie było mowy.