Tabletki na ból kości Aspirin C Forte – opinie i przestroga

Problemy ze stawami miałam od zawsze. Do pewnego momentu zostało to trochę zaleczone, ale niestety problemy powróciły kiedy skończyłam 35 lat. Wiadomo – terminy do lekarzy są długie, a ja musiałam sobie jakoś poradzić do pierwszej wizyty. Zwłaszcza, że i praca nie ułatwiała mi zdobycia szybkiego terminu. Musiałam poszukać jakiegoś rozwiązania, choćby tymczasowego.

Aspirin C Forte opinie po słabej kuracji

Na rynku jest dostępnych sporo środków na bóle mięśni i stawów i czułam się trochę zagubiona w moich poszukiwaniach. Wiele środków miało dobre opinie użytkowników, co jednak nie ułatwiało mi wyboru. Zdecydowałam się więc na Aspirin C Forte tabletki musujące na ból kości . Sama nazwa skojarzyła mi się ze starą poczciwą aspiryną. Środek musiał wiec działać mnie tylko przeciwbólowo, ale i przeciwzapalnie, co bardzo się dla mnie liczyło. Faktycznie w skład tabletek wschodziła też witamina C, do której mam spore zaufanie. I jeszcze rozpuszczalna forma do picia – pomyślałam wiec, że to coś dla mnie. Kupiłam wiec pierwsze opakowanie.

Ulotka i efekty

Na szczęście ulotka dokładnie wskazywała dawkowanie, co zwiększyło moje zaufanie co do zakupionego środka. Zaczęłam go stosować zgodnie ze wskazaniami. Musze powiedzieć, że w pierwszych dwóch tygodniach poczułam się lepiej. Nabrałam więc nadziei, że nie jest ze mną jeszcze aż tak źle i nie będę wymagała jakiejś bardziej specjalistycznej konsultacji, w każdym razie jeszcze nie teraz. Bałam więc kolejne dawki i do pewnego momentu było nawet OK, choć z biegiem czasu chyba coraz mniej. Odpychałam jednak od siebie myśl, że wybrany przeze mnie środek jest po prostu rozwiązaniem bardzo krótkoterminowym.

Czy byłam zadowolona z efektów?

Nadeszła jesień – ta zimna i mokra, czego bolące stawy nie lubią. I niestety zaczęłam zauważać, że faktycznie efekty brania Aspirin C Forte w formie musującej zaczęło przynosić coraz gorsze efekty. Wiedziałam, że nie mogę przekraczać dozwolonej dawki dziennej, ale i przy tej zalecanej zaczęło mnie od tego środka odrzucać. Może mój organizm przestał tolerować któryś z podstawowych składników? W każdym razie wypicie każdej kolejnej rozpuszczonej dawki leku sprawiało mi coraz większy problem. A, jako że środek dawał przy okazji coraz słabsze rezultaty stwierdziłam, że muszę szybko znaleźć inne rozwiązanie i to najlepiej w formie maści lub żelu nakładanego bezpośrednio na bolące miejsce. Widać, mój żołądek musiał odpocząć od leków.

Odstawiłam tabletki na rzecz żelu

Zwierzyłam się z mojego problemu koleżance z pracy, a ona spytała, dlaczego od razu nie opowiedziałam jej o moich problemach. Mogła mi bowiem już dawno polecić lek formie żelu: Harpagon. Sama stosowało go już wtedy 3. miesiąc i właściwie jej stawy przestały już jej dokuczać. Brzmiało dobrze, a nawet świetnie. Kupiłam wiec pierwsze opakowanie i zaczęłam stosować. I nie mogłam uwierzyć: żel Harpagon nie dość, że szybko radził sobie z bólem, to jeszcze usuwał go na długo, a jego działanie nie stawało się coraz słabsze! Czułam się coraz lepiej i lepiej. Dziś – po 3 miesiącach stosowania czuję się świetnie, odżyłam! Jestem w pełni sprawna i nie martwię się już żadnymi bólami!