Kapsułki na ból kości BIVANOL – opinie o biwanolu
Niestety problemy z reumatyzmem są w mojej rodzinie dość powszechne. Nie byłem wiec zdziwiony, gdy zaraz po 40. urodzinach zacząłem takowe odczuwać. Wiedziałem, że trzeba dość szybko zacząć działać i to najlepiej nie tylko przeciwbólowo, ale i lecząc przyczynę.
Poszukiwanie dobrego środka na ból kości
Dość szybko przystąpiłem do poszukiwań odpowiedniego środka, aby rozpocząć kurację. Przeglądałem w tym celu Internet. Na początku czytałem przede wszystkim opinie nt. różnych produktów na bóle stawów i mięśni. Dość szybko jednak zrozumiałem, że te informacje to nie wszystko. Zacząłem tez zwracać uwagę na to, czy są ławo dostępne wiadomości o składzie i dawkowaniu. Krótko potem moją uwagę przykuł BIVANOL kapsułki na ból kości. Podkreślano, że to naturalny środek o działaniu przeciwzapalnym. W jego skład wchodziły elementy lipidowo-białkowe oraz witamina C. Postanowiłem zaryzykować i zamówiłem pierwsze opakowanie.
Sprawdziłem na własnej skórze czy opinie o kapsułkach na ból kości Bivanol są prawdziwe
Kurację Bivanolem prowadziłem przez półtora miesiąca. Stosowałem go dokładnie tak, jak nakazywała załączona ulotka. Z początku odczuwałem dość szybką ulgę w bólach, jednak z każdym tygodniem przychodziła ona później i trwała coraz krócej. Z początku myślałem, że to złudzenie. Zacząłem zwracać większą uwagę na to kiedy wziąłem dawkę preparatu, kiedy odczułem ulgę i na jak długo. Zapisywane skrupulatnie informacje nie pozostawiały wątpliwości. Kapsułki działały coraz słabiej i coraz krócej. Szybko doszedłem do wniosku, że ich przeciwzapalne działanie musi być dla mnie po prostu niewystarczające. Nie chciałem przekraczać zalecanej dawki dobowej – to byłoby nierozsądne. Nie chciałem ryzykować rozstroju układu pokarmowego, jeśli nie miałem przy tym pewności, że podleczę stawu choć na jakiś czas.
Stosowałem Bivanol ponad miesiąc – jego efekty nie były widoczne
Dotychczas wierzyłem w wielką moc witaminy C, jednak tym razem chyba jej cudowne działanie okazało się znikome. Być może ból moich stawów pojawił się, kiedy stan zapalny był już rozwinięty na tyle, ze wybrany przeze mnie środek był po prostu za słaby.
Pod koniec 6. tygodnia kuracji zacząłem odczuwać dyskomfort w żołądku po każdej kolejnej dawce leku. Wtedy powiedziałem stanowcze “dość”. Musiałem znaleźć inny środek. A, że uważałem, że powinienem dać żołądkowi odpocząć, postawiłem na środki w maściach i żelach, stosowanych bezpośrednio na bolące miejsce.
Musiałem poszukać coś innego – kuzyn polecił mi Harpagon
Z pomocą w wyborze takiego środka przyszedł nieoczekiwanie mój kuzyn. Polecił mi to, czego sam zaczął używać na bolące stawy, a był to żel Harpagon. Zacząłem go stosować z początkiem lutego. Muszę przyznać, że żel przynosił ulgę niemal od razu i trwała ona przez wiele godzin. Pierwsze bardziej długotrwałe pozytywne efekty odczułem po ok. 10 dniach regularnego stosowania. Zauważyłem, że sięgam po żel coraz rzadziej. Postanowiłem jednak stosować go dość regularnie aż do czasu, kiedy ból ustanie przynajmniej na dobę. Nie musiałem na to długo czekać. W połowie marca czułem się już całkiem dobrze. Czasem stawy dały o sobie lekko znać, jednak kolejne zastosowanie żelu Harpagon natychmiast załatwiało sprawę. Dziś czuję się już właściwie zupełnie zdrowy, ale żel Harpagon mam cały czas w domowej apteczce.
Masakra, kuracja bivanolem kosztuje na miesiąc 100 złoty… I ma trwać minimum kolejne 3. Strasznie dużo pieniędzy. Czy ktoś miał chociaż dobre efekty po tych kapsułkach?
To zależy czego oczekujesz po tych kapsułkach. ?
Szczerze powiem, ze długo się im przyglądałem już wtedy, jak wyszły parę lat temu. Ciekawy skład, jeszcze “wyciągu z małży” nie widziałem na rynku. Z drugiej strony kompleks lipidowy z małży? Czy naprawdę to musi być Z MAŁŻY? Przecież wysoką zawartość kwasów omega 3 ma wiele produktów, które się je na co dzień.
Dla mnie to jest bardzo grubymi nićmi szytę. Lepiej już o dietę zadbać.
Poniekąd rozumiem te negatywne głosy o cenie Bivanolu, ale na opakowaniu jest napisane, że on jest na bóle remautyczne. Nie na urazy itd. A reumatyzm ma trochę inne pochodzenie, polecam poczytać.
Poza tym, naszła mnie taka refleksja, że jakiś czas temu też nie kupiłabym niczego bardzo drogiego (mówicie, że Bivanol ma zawyżoną cenę), ale jak się czasami trafi na perełkę to i tę mega kosmiczną cenę się zapłaci. Ja właśnie miałam tak z Harpagonem (chociaż tutaj też było trochę inaczej, bo na https://harpagonforte.pl/ trafiłam na promocję 2+1). Mój mąż puknął się w głowę, jak usłyszał ile wydałam. Tylko, ze jak sam zwichnął kostkę i sobie posmarował opuchlizne, to potem TO ON zamawiał kolejne opakowanie…
Trochę wygląda na wciąganie pieniędzy tym bardziej, że jak do tej pory nie natknąłem się na badania, które by potwierdzały, że nowozelandzkie małże są takie zajefajne dla ciała. Zostaję przy swojej kombinacji na kontuzje – tabsy przeciwbólowe i krem przeciwzapalny. Po co tak kombinować.