Ibalgin Sport – opinie sportowca po kuracji
Od dziecka byłem aktywny fizycznie. biegałem, grałem w piłkę nożną, później zacząłem też sporo chodzić. W piłkę grywałem też – już bardziej na poważnie – w szkole średniej. Bieganie pozostało mi z kolei we krwi także później. Trenowałem do maratonów. Bez biegania nie mogłem żyć. Jednak treningi wiążą się z kontuzjami, bólami mięśni i nadwerężeniami. Ja jednak nigdy nie byłem zwolennikiem tabletek przeciwbólowych. Nie chciałem nadwerężyć nimi wątroby i żołądka. Kiedy więc musiałem przygotować się na to, że jakiś środek przeciwbólowy – a najlepiej od razu także przeciwzapalny – powinien na stałe zagościć w moim domu i torbie z rzeczami sportowymi.
Mój pierwszy wybór padł na Ibalgin Sport. Dlaczego? Przez opinie!
Przede wszystkim dlatego, że środek ten opiera się na ibuprofenie, który działa jednocześnie przeciwbólowo i przeciwzapalnie. Jest zalecany na stłuczenia i urazy (a te zdarzają się podczas uprawiania sportu), ale tez przy bólach mięśni i stawów. Czyli – wydawać by się mogło – ma działanie kompleksowe. W dodatku ma rozsądną cenę i jest łatwo dostępny. Czego chcieć więcej. Produkt kupiłem i zawsze miałem przy sobie. Pierwsza okazja do zastosowania zdarzyła się dwa tygodnie po zakupie. Upadłem i stłukłem sobie kolano.
Zacząłem więc stosować zakupiony krem, mając nadzieję, że przyspieszę kurację. Pamiętałem, ile takowa trwała, kiedy nie stosowałem nic. Chodziło mi o skrócenie tego czasu choć o 1/3. Niestety, mimo stosowania kremu zgodnie z ulotką, czas rekonwalescencji wcale się nie skrócił – wszystko trwało tyle samo, co przy poprzednim analogicznym urazie. Wkrótce mogłem też wypróbować Ibalgin Sport przy okazji bólów mięśni nogi (dawna kontuzja). Owszem, krem trochę pomógł, łagodził ból, jednak dokuczał mi on jeszcze przez jakiś czas.
Pomyślałem więc o zmianie stosowanego środka.
Kolega polecił mi wtedy Harpagon Forte, pamiętam jak dzisiaj jak podszedł do mnie w pracy i na kartce z raportami do przełożonego zapisał mi adres – https://harpagonforte.pl/.
Tym razem zebrałem więcej informacji nt. produktu. Miał mieć działanie przeciwzapalne i przeciwbólowe. a jednym z jego składników był – potocznie tak nazywany – korzeń diabelskiego pazura. Roślina ta sama w sobie przeciwdziała bólowi i stanom zapalnym. Postanowiłem wiec spróbować. Wkrótce okazało się, że żel faktycznie był dobrym pomysłem. Przy kolejnym bólu nogi nie musiałem już czekać w nieskończoność na to, żeby ból minął. Dodatkowo stany bólowe minęły w ciągu dwu dni stosowania produktu zgodnie z zaleceniami z ulotki.
Harpagon Forte na dobre zagościł w moim domu.
Zabieram go ze sobą wszędzie – na każde zawody, czy zwykły wyjazd. Dzięki temu mogłem go polecić innym. Sprawdziłem w ten sposób, czy ten żela działa równie dobrze u innych osób. I faktycznie, tak właśnie jest. To świetny produkt bazujący na naturalnym składniku. Co istotne, zauważyłem, że miejsca kiedyś kontuzjowane bolą mnie stanowczo rzadziej, odkąd “potraktowałem ” je Harpagonem Forte. A jeśli już bolą, ból nie jest aż tak natężony, jak kiedyś. Co istotne, żel przynosi pożądane efekty już przy pierwszym użyciu – ból niknie z sekundy na sekundę.
Harpagon Forte sprawił, że kiedy trzeba, znowu mogę dać z siebie 100%, w pełni i bez bólu.
Ależ ciekawie brzmi ten korzeń diabelskiego pazura. Nie wiedziałam, że takich składników się używa w kremach. Fascynujące. Z chęcią bym go przetestowała! W jakie aptece mogę kupić ten kremik?
Od jakiegoś czasu nie widziałam ich w aptekach… Jeżeli nie mieszkasz w dużym mieście to szanse są zerowe. Od razu lepiej sobie kupić w internecie, chociażby z ich oficjalnej strony https://harpagonforte.pl/Nawet jedną tubkę na wypróbowanie. Ewentualnie na Allegro, ale jak zamawiałem stąd to przyszło dosłownie kolejnego dnia, prawie jak zakup w aptece, tylko z dostawą do domu:)
A ja tylko dodam, że nie polecam zamawiać z niewiadomych źródeł, tylko i zawsze prosto od producenta (fajnie, że Patryk podał oficjalne źródło). Pracowałem w firmach, które re dystrybuowały takie maści itp. na Allegro i wiem jak oni to beznadziejnie przechowują, dlatego nigdy nie zamówiłbym od nieznanego sprzedawcy 😉
O rany miałam Ibalgin Sport!
Nie sądziłam, że używa się go na kości… Bardzo interesujące, bo ja go stosowałam przy niewydolności żylnej, gdy nogi bardzo mi dokuczały, puchły i mrowiały. W końcu zawiera on heparenoid. Lekarz nic nie wspominał o działaniu na bóle kości…
Ewcia1987 – nie dziwi mnie to, że Twój lekarz nic nie wspominał. W tym artykule wyraźnie jest opisane, że Ibalgin wcale się nie sprawdził w przypadku bólu u sportowca (!).
Jeśli SPORTOWIEC pisze, że taki środek się u niego nie sprawdził to ja kompletnie mu wierzę! W końcu tacy ludzie wiedzą najlepiej, bo na co dzień mają styczność z urazami i zwyrodnieniami.