4Flex – opinie po długim stosowaniu i uzależnieniu

Jako młoda osoba nie miałam żadnych problemów ze stawami – zawsze byłam zdrowa, wygimnastykowana i w niezłej kondycji. Niestety, lata lecą i w niektórych sytuacjach moje stawy zaczęły dawać mi o sobie znać. I zrobiłam wtedy to, co większość Polaków: zaczęłam łykać coraz więcej doustnych leków przeciwbólowych. Lekarka w końcu zrobiła mi niemal awanturę, że niszczę sobie zdrowie – takie tabletki uciszają na trochę ból (z biegiem czasu coraz mniej i na coraz krócej), ale nie walczą z przyczynami dyskomfortu. I tak w końcu ktoś opowiedział mi o 4Flexie.

Do 4Flex zachęciły mnie opinie i polecenie koleżanki

Od samego początku 4Flex Nie działał aż tak super, jak się spodziewałam, ale stosowałam go, bo w końcu polecił mi go ktoś związany z medycyną. Właśnie przez to sądziłam, że wie, co robi.

4flex opinie

Zaczęłam stosować produkt od samego zakupu. Pełna nadziei i pomyślnej wizji tego, że w końcu przestanę cierpieć – dosłownie. Ból który mi doskwierał był momentami tak przytłaczający, że siedziałam w domu i kiedy przychodziły moja mama z siostrą i coś do mnie mówiły, to byłam jak takie martwe zombie. Przytakiwałam. Kiwałam głową, ale za nic nie kontaktowałam. Skupiałam się tylko na tym, że mnie boli. I mam dosyć tego uczucia. Niech przestanie. Każdy kto cierpi na chroniczne bóle wie przecież o czym tutaj pisze. Człowiek ma dość i chce, żeby przestało.

Czy 4Flex mi pomógł? Zdecydowanie nie.

Ból jak mi doskwierał, tak nie przechodził. Cóż, może na początku było trochę lepiej. Wydaje mi się, że organizm dostał szoku związanego z nowym preparatem. Przytłumił trochę ośrodek bólu, a potem… Potem znowu było to samo.

Wkrótce złapałam się na tym, że widzę podobne efekty, jak przy środkach stosowanych doustnie – 4Flex zaczął działać coraz słabiej i coraz krócej. Natomiast ja potrzebowałam używać go znowu, żeby poczuć ulgę chociaż trochę. Zaczynałam go brać, bo mnie bolało. Nie pomagało zbytnio, więc brałam więcej. A ja nie chciałam po prostu usiąść i nic nie robić z powodu bólów stawów. A nie mogłam funkcjonować już zupełnie. W końcu przyszedł dzień, że wyrzuciłam do kosza wszystkie pozostałe opakowania i stwierdziłam, że już dość!

Nie mogłam przecież pozwolić, żeby uzależnił mnie jakikolwiek durny produkt na ból… i ponownie zaczęłam swoje poszukiwania.

Nie wierzę w cuda, ale w możliwości dobrego środka – tak!

Gdzie ja nie grzebałam. Od for dla sportowców, przez blogi dla ludzi cierpiących na bóle (nie czytajcie tego, naprawdę). Przejrzałam masę opinii na temat różnych środków, mających usuwać nie tylko ten ból, ale i działać leczniczo na jego przyczyny. I zawsze to samo: jednym dany środek pomagał, a innym zupełnie nie. I weź tu się kobieto zdecyduj.

Postanowiłam wiec sięgnąć po coś nowego, żeby po prostu nie kierować się czy to pozytywnymi czy negatywnymi opiniami. W moje ręce trafił wtedy zupełnie nowy krem, który polecali znajomi biegacze. Był to Harpagon Forte Max (dużo osób zadaje pytania, gdzie go zamawiałam, więc od razu mówię, o tutaj -> https://harpagonforte.pl/)

Harpagon opinie

W sumie najbardziej w Harpagonie zaciekawił mnie skład

Rzekomo nie było tam nic rewolucyjnego, ale że mam trochę doświadczenia z różnymi substancjami, to doskonale wiem, że czasem wystarczy dać jeden gram innego środka, a pół innego odjąć i nagle dzieją się cuda.

Jak na sprawdziła się ta maść?

Już od początku jego stosowania poczułam znaczną ulgę. Co więcej, środek ten działał znacznie mocniej i na dłużej niż stosowane przeze mnie do tej pory środki. Dzięki temu nie musiałam go stosować częściej, niż to konieczne.

Nie będę tutaj opisywać, że dnia drugiego mogłam się skupić na pracy, a czwartego akurat przestało mnie boleć obok kolana, bo to jest bez sensu. I tak u każdego taka maść zadziałałaby inaczej. Jednak to czym mogę się przede wszystkim poszczycić jest fakt, że ja już prawie zapomniałam, jak to jest, kiedy przez cały dzień nie bolą stawy. A dzięki Harpagon Forte Max mogłam sobie przypomnieć to fantastyczne uczucie. Poczułam się młodsza, sprawniejsza, bardziej kobieca – mogłam przestać się martwić, że przy następnym ruchu zaboli mnie kolano, czy łokieć. Moje ruchy stały się więc miększe i zwinniejsze.

W sumie nie są to tylko moje opinie. Wystarczy wklepać sobie nazwę maści i poczytać na kilku blogach jak ogromną poprawę ludziom dał Harpagon, żeby przekonać się, że reklama reklamą, ale wciąż są producenci, którym potrafi zależeć na zrobieniu rewelacyjnych produktów. Ja jestem absolutnie, całkowicie zaskoczona poprawą i efektami, które uzyskałam!

Teraz absolutnie polecam Harpagon Forte Max wszystkim z mojej rodziny i znajomym i jeszcze nikt nie powiedział mi, że źle doradziłam, a wręcz przeciwnie!